Bad Girls Don't Die

Bad Girls Don't Die

piątek, 21 marca 2014

Rozdział 15

SOPHIE’S POV



Rue i Jena wreszcie pokazały się po ostatniej nocy. Nie powiedziałam nic na ich temat, potrząsnęłam tylko głową i poszłam do mojego pokoju.
Siedziałam w moim aucie czekając na Nickiego. Ten dzieciak był powolny.  Przypuszczam, że powinnam być bardziej wyrozumiała co do rodzaju tego wolnego tempa, ale i tak nadal jestem niecierpliwa. Mój telefon zaczął dzwonić. Kto chce coś teraz ode mnie?
Nieznany numer. Świetnie, takie numery były straszne albo zabawne.  Mam nadzieję, że to ta druga opcja.

-Halo?
-Sophie.- usłyszałam znajomy głos w telefonie. Okej, myślę, że nieznane numery mogą być zwykłym bólem dupy.
-Anthony. Co chcesz?
-Potrzebuję twojej pomocy.
-Co?
-Zrozum, potrzebuję żebyś przyszła.
-Nie mogę.
-Czemu nie możesz?
-Muszę zabrać mojego młodszego brata.
-Odwieź go do domu i przyjedź.
-Tylko mi powiedz co chcesz? Czego potrzebujesz? Chcesz, żeby usunąć kogoś z twojej drogi?

Anthony był jedyną osobą spoza 427, która wiedziała kim my naprawdę jesteśmy.
-Och, czy ktoś ci nie pozwala przyjechać do mnie?
-Nie, dobrze przyjadę, daj mi pół godziny.-Powiedziałam nie wiedząc na co się właśnie zgodziłam.
 
 
 
JASON’S POV


Szedłem w kierunku Hondy Ridgelina Sophie kiedy zobaczyłem, że rozmawia przez telefon, i nie wyglądała na szczęśliwą. Zatrzymałem się i miałem zamiar poczekać, aż odłoży telefon, ale zobaczyłem, że Nicki idzie w stronę auta.
-Jason!- Cody przybiegł w moją stronę.
-Co?- jęknąłem.
-Spotkanie,  u Riley’ego, za 15 minut.
-W klubie czy w domu?
- klubie.
-Więc pod ziemią za 15 minut?
-Jep, do zobaczenia.
-Cześć Cody.

Poszedłem do mojego auta i pojechałem do podziemia zobaczyć co jest takim wielkim zamieszaniem.
 
 


SOPHIE’S POV
 
Odwiozłam Nickiego do domu i pojechałam do Anthony’ego. Byłam naprawdę zdenerwowana co chciał ode mnie. On nigdy nic nie chciał, nigdy. Zawsze załatwiał ze mną sprawy przez telefon.
Wymieniłam auto na BMW Alpina B7. Lubiłam jak najmniej wyróżniające się, drogie auta i takie właśnie wybierałam, kosztowne.
Wjechałam na podjazd Anthony’ego, wysiadłam z auta i zadzwoniłam do drzwi. Anthony nie był bogaty, mieszkał w biednej, zachodniej części miasta.
Podeszłam do drzwi i zapukałam.
-Sophie!-Anthony powiedział kiedy otworzył drzwi.
-Anthony, co ty do cholery chciałeś TERAZ?- byłam zła, ponieważ miałam masę innych rzeczydo robienia.
-Wejdź.
-Może ja nie chcę.
-Powiedziałem wejdź.
-Dobra.- weszłam do środka, a on zamknął drzwi.
-Teraz powiedz, co chciałeś?
-Ciebie.
 
 
 
JASON’S POV
 
Przyjechałem do podziemia i wszedłem do środka. John, Riley, Phil i ośmiu innych było już tu. Usiadłem i zacząłem słuchać o czym rozmawiają.
-Myślę, że mój gang powinien dowodzić w zniszczeniu 427.- Phil warknął- Straciłem mój dom i klub. Gdzie mnie umieśćcie?
-Ale dlaczego 427 jest takie ważne dla ciebie? Oni jedynie działają przeciwko wam chłopaki.- Riley odparował – Co spieprzyłeś tym razem?!
-Nic! Nie robiliśmy absolutnie nic, aby ich sprowokować! Dobrze wiecie jak atakuje 427! Jedynie losowo. Na was też przyjdzie kolej.- Phil wrzasnął.
 
-Czy ktoś z twoich ludzi stracił życie przez 427?- zapytałem, bo zaczynało mnie to irytować.
-Nie……- powiedział Phil.
-Kiedy John i ja dowodziliśmy akcją straciliśmy Alexa przez 427-powiedziałem
Phil i Riley spojrzeli na siebie.
-Dzieciak ma rację.- John mnie poparł.
-Nie jestem dzieciakiem.-  jęknąłem
John zamknął oczy.

 

 
Po skończonym spotkaniu było ustalone, że to ja i John będziemy dowodzić. Dzięki Bogu. Phil i Riley mieli idiotyczne pomysły. Wskoczyłem do samochodu i zanim odjechałem sprawdziłem mój telefon.

--- 4 nieodebrane połączenia od  numeru którego nie znałem    *** - ***  - 1427 ----

Odzwoniłem na ten numer.
-Halo.-  osoba odezwała się, była to dziewczyna i brzmiała na spanikowaną.
-Hej,  z kim rozmawiam?- powiedziałem
-Jason? Tu Deena. Nie możemy nigdzie  znaleźć Sophie i zastanawiamy się czy nie jest z tobą.
Poczułem, że krew napływa mi do żył.
-Nie.
-Okej, dzięki.  Proszę zadzwoń do mnie jeśli będziesz coś wiedział.
-Ok, zadzwoń do mnie jak ją znajdziecie.
-Zadzwonię, cześć Jason
-Pa Deena.

Wyjechałem z mojego miejsca parkingowego. Muszę znaleźć Sophie. Czułem, że stało się coś strasznego, a  ja nie pozwolę, żeby coś jej się stało.

 
__________________________________________________________________________________


No i jest :) Wybaczcie, że tak długo musieliście czekać, ale była szkołą, masa sprawdzianów, do tego choroba. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Naprawdę każdy komentarz sprawia nam wielką radość i motywację do dalszego pisania, więc....

 
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
 
Mamy dla was smutną wiadomość :c Julita postanowiła, że nie będzie już tłumaczyć, przykro mi bo zaczynałyśmy ten blog razem i razem powinnyśmy go skończyć, ale jeśli nie chcę, to nie będziemy jej zmuszać. Tak więc na razie będziemy tłumaczyć we dwie. Kiedy pojawi się następny rozdział zależy też od was :) MOTYWACJA !!!
 
 
Dziękuję wam, że jesteście, że czytacie naszego bloga :)
Udostępniajcie i komentujcie
 
 
ask   twitter Obserwujcie, pytajcie :)
 
 
 
xoxo    
Martyna
 

15 komentarzy: