Bad Girls Don't Die

Bad Girls Don't Die

czwartek, 6 czerwca 2013

Rozdział 4


Sophie’s POV



Niechętnie zażyłam leki, które i tak w niczym nie pomagały. Otworzyłam drzwi.
-Co ty do cholery tutaj robisz?- Spytałam bardzo zaskoczona. Jason stał pod moimi drzwiami.

-Musiałem Cię zobaczyć.
-Czemu?  Jak się dowiedziałeś gdzie mieszkam?

-Od sąsiadów i ponieważ jaaa… chciałem przeprosić.-  Ostatnią część wymamrotał.
-Czy Jason McCann przeprasza?
-Tak.
-Huh, wow.  Dobrze, więc nie wybaczam.
- Czy mogę Cię o coś spytać?
-Pytaj.
-Myślę o tym cały czas.
-Ok.
-Czemu kłamałaś, że mieszkasz gdzieś indziej?
-Nie powiedziałam Ci prawdy. Zdecydowanie Ci teraz nie ufam.
-Mieszkasz w domu numer 427. Każdy bierze ten dom za dom gangu 427.
-Może tak, może nie. Może zagramy w 20 pytań, co?
-Pewnie.
-Świeeetniiee.
-Możemy wejść do środka?
-Kurwa, nie!
-Czemu nie?
-Ponieważ nie ufam Ci.
-Jest ktoś jeszcze u Ciebie w domu?
-Tak.- Kłamałam.
-Kłamiesz.
Wzruszyłam ramionami.  Kogo to obchodzi czy kłamie. Nie mnie.
-Z kim uprawiałaś sex przede mną?
-Nie twój biznes.
-Były chłopak?
-Zmarły chłopak.- Wymamrotałam, patrząc w ziemie.
-Zmarły?
-Tak.
-Przykro mi.
-Nie,  nie jest Ci przykro.- Powiedziałam i ruszyłam do domu, aby zatrzasnąć Jasonowi drzwi przed nosem.
-Czekaj.
-Co chcesz?
-Żebyś mi przebaczyła.
- Dobrze, więc…. Ja nie jestem dżinem, żeby spełniać życzenia.
Zatrzasnęłam mu drzwi przed nosem.
Pukał do drzwi.-Sophie proszę, możemy porozmawiać, Soph?
Jęknęłam.-Odejdź!!!
-Nie! Nie dopóki mi nie wybaczysz.
-Dobrze, więc wybaczam Ci.
 -Wiem, że mi nie wybaczyłaś.
-Masz rację. Ale nie pomaga mi też to, że stoisz i walisz w te drzwi, krzycząc na mnie.
-Otwórz te drzwi.
-Nie.
-SOPHIE PROSZĘ.
-Okej.- Otworzyłam drzwi.
Nagle jego usta były na przeciwko moich, pocałował mnie, a ja odwzajemniłam pocałunek.

Rozdział przetłumaczony przez Martynę. Komentujcie, piszcie co sądzicie o naszym tłumaczeniu. Przyjmujemy każdą krytykę. xD  Jeśli chcecie być informowani, to napiszcie TT w komentarzu.

I oby do następnego. Następny będzie tłumaczony przez Weronikę.


poniedziałek, 3 czerwca 2013

Rozdział 3

Jason pov


Sophie wyszła tyłem z szafy. Widać było że płakała, jej makijaż był wszędzie. Czułem się źle teraz. Nic nie rozumiem nigdy nie czułem się źle jeśli chodzi o dziewczyne. Próbowałem złapać ją za rękę , ale się wyrwała i wymamrotała coś pod nosem. Spojrzałem prosto w jej oczy i powiedziałem.
- Posłuchaj mnie .  Trzymaj głowę zwróconą w dół , złap mnie za rękę i chodź ze mną do mojego samochodu. Nie potrzebuje tego miejsca.
Popatrzała w moje oczy i owinęła swoją rękę  w moją.  Zaprowadziłem ją do samochodu, siadła na siedzeniu.  Byłem zaskoczone ale przypuszczałem że chce już jechać do domu. Kiedy spojrzałem na nią zobaczyłem, że na malinkę nałożyła puder. Super, chociaż jej tata tego nie zobaczy. Odwiozłem ją do jej domu i kiedy wychodziła z samochodu zapytałem się jej
 - Mogę mieć twój numer telefony?
-Nie. Nie możesz ze mną w szkole rozmawiać. Po prostu odjedź. – syknęła i trzasnęła drzwiami, nie dbając o samochód.

Sophie pov


         Powiedziałam – Cześć Steve – i poszłam do domu. Nie weszłam frontowymi drzwiami. Tylko poszłam do drzwi z tyłu domu, by od razu wejść do swojej sypialni. Nie mogłam uwierzyć, że to się stało. Tak, tego dnia straciłam dziewictwo z kimś innym, a przecież kochałam Maxa. To nie była prawdą. On mnie wykorzystał. To nie moja praca, to praca Jane.
Ona przyciąga faceta, później z nim śpi, a na końcu go zabija. To nie zdarza się często, ale Jane jest gotowa to zrobić jeśli trzeba.
Powoli zapadałam w sen.
Następnego ranka.
Całe ciało mnie bolało po ostatniej nocy. Nadal jestem w szoku, przez to co się stało. Wrócę i znajdę go. Po prostu wkrótce znajdę mordercę Maxa i zrobię z nim rewanż.
Poszłam do łazienki pod prysznic by zmyć ze mnie wszystko związane z ostatnią nocą. Jednej rzeczy,   której nie mogę zmyć jest malinka. Po prysznicu założyłam koszulkę Maxa. Jane może krzyczeć na mnie ale ja właśnie teraz tego potrzebuje.
Posmarowałam malinkę  najlepiej jak  umiałam, następnie zeszłam na dół do kuchni, gdzie dziewczyny jadły śniadanie.
-Hej, jak poszło- Rue się odezwała
Wzruszyłam ramionami i wzięłam się do jedzenia.  Wzięłam śmietanę , cebulę, czipsy i wróciłam z powrotem do mojej sypialni. Słyszałam jakieś krzyki, gdy szłam po schodach.
-Mówiłam żeby pozwolić jej tam nie iść- Denna  praktycznie zaczęła krzyczeć
-Myśleliśmy, że to będzie dobre dla niej- Jane krzyknęła
-Patrz jak to się  skończyło-  Andi gniewnie odpowiedziała
-Przestańcie się kłócić- Kenzi krzyknęła -My nawet nie wiemy co się stało
- Idźmy ją znaleźć i się jej zapytajmy- Rue powiedziała

Usłyszałam kroki w kierunku mojej sypialni. Świetnie ,dobrze że zamknęłam drzwi i teraz wejdzie tu tylko jak ja jej na to pozwolę.
-Spohie , wpuścisz mnie?- spytała
-Nie
-Tak
-Zostaw mnie samą
-Nie!
-Proszę
- Nie.  Ja tu zostaje.
Przewróciłam się na moim łóżku i się  sięgnęłam po locka .Otworzyłam jej drzwi i wróciłam do  jedzenia chipsów i oglądania telewizji.
Rue otworzyła drzwi i usiadła na łóżku. Siedziałyśmy w ciszy  przez całe pięć minut.  Hałasem który był w tym pokoju to chrupanie chipsów i telewizja.
-Co się stało?- Rue szepnęła
Pokręciłam głową, ponieważ nie chcę o tym mówić.
-Proszę porozmawiaj ze mną, nie mogę nic zrobić póki nie wiem o co chodzi- powiedziała
Wiedziałam, że jak powiem Rue, że Jason mnie zgwałcił to zacznie się cała wojna. Ale musiałam powiedzieć jej prawdę.
- Ja i Jason złączeni- wyszeptałam
-Czekaj, ty uprawiałaś z tym chłopakiem sex?
-Tak- wyszeptałam
- Sophie
- To był zły pomysł. Ja byłam..-załamałam się i zaczęłam płakać. Nie mogłam na to poradzić
Rue przytuliła mnie i powiedziała cicho - Shh jest okej
-Nie , nie jest. Ja uprawiałam sex z chłopakiem, a on nie był Maxem- płakałam
-Max nie żyje
--Wiem
-Możesz robić co chcesz , nie jesteś już w związku
-To jeszcze nie czyni tego, że jest w porządku- powiedziałam
- Zgadzam się, ale to się stało i musimy z tym jakoś żyć- powiedziała, na co ja skinęłam głową
-Jak chcesz to możesz wrócić ze mną na dół albo zostać tutaj i położyć się pod kołdrą
Rue wstała i wyszła
4 godziny później
- Spohie wyjeżdżamy!
-Wszystkie jedziecie?
-Tak!
-Cokolwiek
-Pa
Położyłam się na łóżku, byłam zdenerwowana. Kilka minut później zadzwonił dzwonek do drzwi. Okej to było dziwne. Wstałam z łóżka i poszłam otworzyć drzwi.

Jusin pov

  Ona nie chciała ze mną rozmawiać znowu, nie mogłem w to uwierzyć. Ale czułem coś do Sophie, ponieważ nie jest jak każda inna dziewczyna, była inna. Potrzebowałem jej, była jak narkotyk.
John zapłacił mi. Źle się czułem z tymi pieniędzmi, ponieważ zrobiłem coś złego ,żeby je dostać.
Musiałem zobaczyć tą dziewczynę. Wyjechałem z domu, by pojechać do niej, gdy wysiadłem ze swojego auta zadzwoniłem do drzwi.
Jakaś pani otworzyła drzwi, na co ja spytałem
- Jest Sophie?
-Sophie tutaj nie mieszka
-Co?- spytałem zdziwiony
-Ona mieszka tam-pani wskazała na dom, który znajdował się po drugiej strony ulicy
-427?- spytałem
-Tak
-Przepraszam i bardzo dziękuje

Dlaczego ona mnie okłamała ? Zobaczyłem, że brama od jej domu była otwarta, więc pojechałem. Spojrzałem na numer domu , było napisane 427. Przypadek? Nie sądze. Zadzwoniłem dzwonkiem do drzwi. 





Tłumaczone przez Julitę, następny rozdział przetłumaczy Martyna. Ja dopiero będę tłumaczyć 6 ;)  Jak czytacie tego bloga to zostawcie jakiś komentarz po sobie , nawet nie wiecie jak miło czyta się wasze   komentarze ;>

niedziela, 2 czerwca 2013

Rozdział 2



Justin’s POV
Zaprowadziłem Sophie do środka. Muszę powiedzieć że była zdenerwowana. Nie tak jak w okolicy. Yea jest gang w okolicy ale spokojnie jestem tutaj więc jest bezpieczna.
„Cześć Josh” powiedziałem próbując być sympatycznym. Ha. Sympatycznym.
„Jason. Kim jest twoja dziewczyna?”
„To jest Sophie.” uśmiechnąłem się i zarzuciłem rękę na nią.
Na szczęście Soph nie powiedziała coś w stylu Nie jestem jego dziewczyną. To by mogło przynieść kłopoty.
Sopie i ja zamówiliśmy piwo. Byłem zaskoczony że ona wzięła piwo. Ona jest taką cichą i dobrą dziewczynką.
„Chodź ze mną” szepnąłem jej do ucha.

Sophie’s POV
Nie ufam Jason’owi. Naprawdę nie chciałam iść z nim gdziekolwiek ale nie chciałam być już dłużej w tym hałasie. Więc nadążałam za nim na tyłu baru.
Zaczęłam się wyłączać. Myślałam o Max’e. O nocy kiedy on zginął a załamałam się. I-
Nagle Jason próbował rozpiąć mój zamek od sukienki.
„Ej!” krzyknęłam odskakując w tył ale tylko zderzyłam się ze ścianą. On wyłączył wszystkie światła w pokoju. Nie mogłam powiedzieć jak duży on był. Szafa? Pomieszczenie na zapleczu? Łazienka? Przekleństwo wyciągnęło mnie z rozmysleń.
Ręce Jason’a wróciły za mnie próbując rozpiąć zamek.
„Jason przestań” powiedziałam próbując wyrwać się z jego uścisku.
Muszę dosięgnąć moją torebkę. Jest w niej mój pistolet. Jeżeli bym mogła dosięgnąć, ja naprawdę chciałam przytulić Deene żeby potem nie mogła oddychać.  Pomyślałam jednak, że to głupia myśl.
„Jason proszę przestań” powiedziałam próbując odepchnąć go ode mnie. Moja sukienka była już na ziemi.
„Nie” jego głos odbił się w pomieszczeniu.
„Proszę” szepnęłam będąc coraz bliżej torebki.
„Shh.”szepnął popychając mnie znowu na ścianę.  Przypierając mnie do niej.  Cokolwiek próbowałam zrobić, w zamian moje lewe biodro a później prawe również.
Pozbawił mnie mojej bielizny. Zamknęłam moje oczy przygotowując się na to co nadejdzie.
Jason’s  POV
Stałem znowu naciskając na ciało Sophiena małą szafkę. Mogłem poczuć jak jej serce szybko bije. Jedyną inną rzeczą w tym czasie o jakiej myślałem jest to że nie mam zamiaru jej zabić. Każdy z jej przyjaciół zauważył by to. Zbyt szybko.
Powoli wszedłem  w nią.
„Oł” jęknęła
„Nie jesteś dziewicą”  uśmieszek pojawił się na mojej twarzy.
„Teraz już nie jestem, dupku” burknęła
„Chodzi mi przed tym” splunąłem uderzając w nią mocno.
Wyrzuciła głowę do tyłu która później uderzyła w ścianę.
Nacisnąłem mocno moje usta do jej i powoli zjeżdżałem na dół do jej szyi.  Ssałem jej szyję będąc pewnym że zostawię ślad.
Ona jęczała i protestowała i prosiła mnie żebym przestał. Dobrze.
Wyszedłem z niej chwile potem spuszczając się.
„Chciałaś żebym przestał. Ale ponieważ tylko to, to potrzebuję cię do czegoś” szepnąłem jej do ucha/
„Co chcesz żebym dla ciebie zrobiła” Sophie płakała. Muszę powiedzieć, ż przez to natychmiast zrobiłem się zły.
Pociągnąłem ją na dół do podłogi więc teraz była na kolanach.
Użyłem jednej ręki żeby znaleźć jej buzię i otworzyć ją żebym mógł posuwać moim jeszcze twardym chujem w jej buzi.
Ona natychmiast próbowała wyjąć go z buzi. W odpowiedzi popchnąłem jej głowę na ścianę mocno przycisnąłem biodra do jej ust i przytrzymałem je tam.
„Połknij” burknąłem
Kiedy połknęła podniosłem ją i puściłem.
Założyłem spodnie i rzuciłem w nią jej sukienkę. Poszedłem na zewnątrz pokoju i czekałem na nią.
 Sophie’s  POV
Leżałam na podłodze w pokoju  w którym Jason zgwałcił mnie. Nie mogę uwierzyć, że straciłam dziewictwo przez przypadek.
W końcu byłam zdolna do przestania płakać ubrałam sukienkę i podciągnęłam się. Zabrałam swoją torebkę z podłogi i odbezpieczyłam pistolet. Gotowy na cokolwiek, on jest dla mnie następny.
Drugi rozdział ! Przepraszam za niezrozumiałe momenty ale pierwszy raz tłumaczyłam takie momenty. Dziękujemy za tyle wyświetleń. A więc do następnego.
Tłumaczyła Weronika.

sobota, 1 czerwca 2013

Rozdział 1




JASON POV`S

-Hej McCann- John wrzasnął przez szkolny korytarz.
-Co?- Jęknąłem nadal wykończony po wczorajszej nocy.
-Chcesz wziąć udział w zakładzie? 50 dolców.
Uśmiechnąłem się. -Okej.
-Widzisz tamtą dziewczynę? -Pokazał kiwnięciem głowy.Skinąłem na tak.
-Mogę się założyć, że nie dostaniesz się do jej spodni.
-Chcesz, żebym dostał się do spodni Sophie ? Najcichszej dzieczyny w całej szkole?
-Tak
-Podnieś satwkę do 100 dolców.- John uśmiechnął się i przytaknął.


SOPHIE'S POV- wcześniej,rano

-Soph! Idziesz dzisiaj do szkoły?- Kenzie zapytała, gdy wchodziła do mojego pokoju.
Kenzie, Rue, Jane, Deena, Andi i ja mieszkamy razem, ale zadajemy się z innymi grupami.
-Zgadłaś.- jęknęłam i wstałam z łóżka. Założyłam sukienkę i zeszłam po schodach.
-Czy ty wychodzisz dziś na randkę? -Jane żartowała.Ona naprawdę chciała mnie wysłać z nimi wieczorem do klubu. To ja nie chciałam iść.
-Zamknij się, przechodzę to wszystko przez Maxa.Nie pójdę na żadną imprezę- Warknęłam i wyciągnęłam płatki z szafki.
-Soph, Max nie żyje. On niechciałby, żebyś tak myślała.
-Max nie żyje, bo kim ja jestem.To moja wina.- Powiedziałam chwytając miskę i położyłam ją na stole.
-To nie jest twoja wina.
-Więc kto jeszcze mógł zabić Maxa? Huh? On był dobrym dzieckiem, a ja nie. Ja nie jestem.
Rue weszła do pokoju.- Naprawdę musicie się znowu kłócić, znowu przez to przechodzić.
-Ona chcę mnie wysłać wieczorem do klubu. Ja nie chcę iść.
Rue spojrzała na Jane- Jane wszystkim mówi, jak mają żyć. Nie przejmuj się nią.-Rue wzruszyła ramionami i wyszła.
-DEENA?- krzyknęłam.
-Co?- odpowiedziała-Twoja kolej prowadzenia auta!

SOPHIE'S POV *później*

Widziałam Jasona i jego przyjaciół, specjalnie zapominam jego imię, bo jest ostry dla mnie.Wzruszyłam ramionami, poza myślami to było nic więcej.
Nikt w szkole nie wiedział, że dziewczyny od nas z gangu były na imprezie z innymi gangami. Wszyscy wiedzieli, że Jason z paczką tam będą, ale my nie. Nasza paczka była "niby tajna". Pracowaliśmy w tajemnicy. Nigdy twarzą w twarz. Ktoś kto widział nasze twarze, gdy pracowaliśmy znikał bardzo szybko i już więcej nie było o nim słychać. Po zajęciach wydostałam się na zewnątrz i czekałam pod samochodem na resztę. Jason jako pierweszy szedł w moim kierunku. Świetnie (z sarkazmem).
-Hej.-Powiedział zbliżając się do mnie.
Nie odpowiedziałam. Kompletnie go ignorowałam. Nie chciałam mieć nic wspólnego z nim, czy z kimkolwiek w tej szkole.
-Na kogo czekasz?-zapytał.
Zamknęłam oczy. Czemu on chcę czegoś ode mnie?
-Na przyjaciół, odwiozą mnie do domu.- Spojrzałam w stronę szkoły. Nadal ich nie było.
-Co robisz wieczorem?
-Nie twój biznes.
-Chcesz iść ze mną i moją ekipą do klubu?
Zerknęłam na niego i lekko się uśmiechnęłam.
-Pewnie, czemu nie.
-Naprawdę?-Powiedział zaskoczony.
-Powiedziwłam pewnie, czyż nie?
-Okej-przerwał-Gdzie mieszkasz?
Napisałam adres na małej karteczce. Ale nie był to mój adres, tylko moich sąsiadów. Mój był powiązany z naszym gangiem i było to zbyt ryzykowne.
428 Pembina Lane.
-To jest terytorium 427.-wymamrotał Jason.
-Tak? To jest problem?
-Nie, ja tylko nie myślałem, że ty mieszkasz za torami.
-Och napradę, teraz będziesz mnie klasyfikował?
-To bogata okolica.
-Tak, mój tata jest prawnikiem więc mamy trochę pieniędzy.-Kłamałam.-Nie myślałeś, że mieszkam w takiej okolicy?
-Um...Nigdy nad tym nie zastanawiałem się.
Zmieniłam temat.-O której po mnie przyjedziesz?
-O ósmej? Co ty na to?
-Dobrze.
-Do zobaczenia potem, kochanie.- Powiedział.
Uniosłam moje brązowe oczy i uśmiechnęłam się.-Cześć Jason.
Jason odszedł tak szybko, że nawet nie zauważyłam kiedy przybiegła do mnie Deena.
-Co to było?- Powiedziała i zaczęła skakać z podekscytowania.
-Przestań.-jęknęłam-Jestem zajęta dziś wieczorem.
-Masz plany z chłopakiem?
Westchnęłam-Tak.
Tylko realizowałam czy Jane stoi tutaj. Była otoczona swoją 'armią' wokół mnie. świetnie.
-Jane, to tylko chłopak, nawet nie wiem czy przyjedzie po mnie.
-Dobrze, zgaduje, że dowiemy się dziś wieczorem czy przyjedzie.




JASON'S POV

Po odejściu od Sophie poszedłem do Johna.-To będzie bułka z masłem.
-Och, naprawdę?
-Tak, wychodzimy z Sophie dziś wieczorem. Łatwiznaaaaaaaaaaa.
-Dostaniesz się do jej spodni, wierzę w Ciebie.
-Kwestia czasu.

SOPHIE'S POV- ÓSMA WIECZOREM
Musiałam isć pod dom sąsiada-Steva. Zamierzał mi pomóc, ponieważ wie, że moi rodzice zmarli i był dla mnie jak ojciec.
W każdej sekundzie Jason może tu być. Byłam trochę zdenerwowana.Dlaczego do cholery? Robię to dla siebie. Nie byłam gotowa, ale obiecałam to Jasonowi więc muszę to zrobić. Usłyszałam samochód, który zatrzymał się przy drodze.
- Jesteś pewna, czy mam może pogadać z tym dzieciakiem?- Steve zapytał.
-Jestem pewna. Jest dobrze.- Powiedziałam zrozumiale.
Jason siedział w samochodzie. Przysięgam on prowadził Range Rovera*. Ech, cokolwiek. Wskoczyłam na miejsce pasażera.
-Cześć-Powiedział uśmiechając się i powrócił na drogę.
-Hej- wymamrotałam.-I wmawiałeś mi zło o byciu bogatym.-Powiedziałam w trakcie oddechu.
Jason spojrzał na mnie i zachichotał.- Hej, ja lubię moje auto.
-Widzę.....Gdzie jedziemy?
-To jest klub, nazywa się" pod ziemią".
-W której części Stradford to jest?
-Wschodniej.
-Świetnie.
Tam wszystkie gangi spędzają wolny czas. Z wyjątkiem 427. Mnie. Jestem pewna, że to jest zakazane. Och, świetnie. Nie lubię kiedy wiedzą kim jestem.
Jason wyciągnął rękę i odgarnął włosy z mojej twarzy.s
-Nie martw się.Będziesz bezpieczna.
Zaśmiałam się. Tak, on mnie obroni. Potrafię sama siebie obronić, dziękuję bardzo.
-Nie wierzysz mi?- Jason powiedział z krzywym uśmieszkiem na twarzy.
-Jak Ci się podoba, Jason.
-Jesteśmy na miejscu.
Spojrzałam . O Boże.To jest pod ziemią?Dosłownie pod ziemią. Ku*wa. To jest terytorium Rileya. To się nie skończy dobrze. Potrzebuje powietrza. Miejmy nadzieję, że Riley nie domyśli się kim jestem. Zawsze jestem przestraszona, gdy ktoś coś zauważy. Choć jesteśmy bardzo uważni. Nie pozwalwmy nikomu wiedzieć kim tak naprawdę jesteśmy.
*Rang Rover-rodzaj drogiego auta
________________________________________

Tłumaczone przez Martynę kolejny rozdział będzie tłumaczyć Weronika. 
P.S Proszę jeżeli już to czytacie to udostępniajcie i dodawajcie komentarze. 
P.S2 Jeżeli chcesz być informowany podaj TT :)